poniedziałek, 6 czerwca 2011

Aion - pierwsze spojrzenie!




Aion to płatna produkcja MMORPG od panów z NcSoft’u, którzy są odpowiedzialni między innymi za Lineage 2. Sama produkcja jest płatna, abonament jest moim zdaniem za duży, ale o tym w dalszej części. Produkcja cechuje się specyficzną stylistyką, mieszanką oryginalnych pomysłów i dość ciekawą samą inwencją (mając na myśli np. latanie)

Po zalogowaniu się na konto mam możliwość stworzenia postaci. Aktualnie są dwie rasy i za pewne tak pozostanie – Elyoas i Asmodian. Obie rasy prezentują różne wartości, Ci pierwsi są po tzw. „jasnej stronie mocy”, a Ci drudzy oczywiście to przeciwieństwo. Jeżeli chodzi o klasy postaci to szaleństwa nie ma. Mamy Warriora, Scout’a, Priest’a oraz Mage’a. Po osiągnięciu dziesiątego poziomu doświadczenia (co wbrew pozorom nie jest takie szybkie) możemy wybrać drugą klasę. Warrior ma do dyspozycji Gladiatora i Templariusza, Scout – Assassin i Ranger, Priest – Cleric, bądź Chanter, Mage – Sorcerer i Spiritmaster. Raczej gracze po podstawowym obeznaniu się z produkcjami MMO wiedzą dokładnie z czym dana klasa i podklasa się wiąże.  Po wybraniu klasy i rasy mogę sobie stworzyć postać. Edytor nie jest mocno zaawansowany, ale posiada kilka opcji, dzięki którymi można się trochę zabawić. Następnie przenosimy się do lokacji startowej, którą ma każda rasa po jednej. Witają nas niestety standardowe questy typu zanieś, przynieś, zabij. Przebolewając i przechodząc na kolejne poziomy doświadczenia odwiedzamy nastepne lokacje. Czasem jest na czym zawiesić oko, ale to dosyć rzadko. Świat może wygląda z pozoru na mocno bajkowy, ale wcale taki nie jest. Co interesujące, na początku gry nie mamy do rozdania żadnych statystyk. Skille kupujemy od nauczyciela, czyli standardowa śpiewka developerów. Natomiast z biegiem czasu wchodzą tzw. sockety, które dają nam specyficzne buffy. Również każdy element ekwipunku (no dobra, prawie) posiada miejsce na kamień, który możemy go bez interakcji z żadnym NPC’tem zamontować. Owe kamyki zbieramy z zabitych mobów, a zazwyczaj mają one jakieś drobne usprawienia typu +4 do uniku, czy ataku. 



Jeżeli chodzi o balans w walce to nie narzekam. Czasami trzeba się było pomęczyć, szczególnie jak przez kilkanaście mobów nie chciał nam dropnąć potrzebny item do questa, ale dało się to przeżyć. Szczególnie gra podniosła gracza na duchu, gdy na dziesiątym poziomie doświadczenia dostąpił do przemiany i otrzymał... skrzydła! Akurat przeniosło nas zaraz do miasta gdzie mogliśmy ich użyć i było na prawdę rewelacyjnie. Co prawda był pewien czas tylko na ich użycie, same one musiały się regenerować, lecz to był dosłownie moment. Czar prysł wstępując do następnej lokacji, gdzie... Znów nie możemy używać skrzydeł. Nieraz musimy przedostać się przez dobre dziesięć minut drogi, aby za dwie minuty wracać do miejsca z którego przyszliśmy. Naszczęście są punkty zapisu, do których możemy się teleportować używając specjalnego skilla. W dalszej części gry questy niezbyt się zmieniają, ale za to wchodzą dungeony. Niestety, do nich jeszcze nie doszedłem, więc za wiele nie mogę Wam o tym powiedzieć. Gra raczej opiera się na drużynowym działaniu, gdyż ogromną różnicę zauważyłem grając ze znajomymi, niż robić samemu questy. Powiecie, przecież MMO służy do grania w grupie! Tak, to prawda. Ale nie zawsze da się tak grać i każda tego typu produkcja musi być przystosowana również do solowej kariery. Animacja postaci nie jest jakaś specjalna, nieco dziwne skoki postaci, standardowy bieg. Za to mamy możliwość używania emotek, dzięki którym postać wykonuje specyficzne gesty. Jest ich na prawdę wiele, co nieraz może przysporzyć kupę śmiechu przy różnych sytuacjach. Skille momentami są widowiskowe, ale większość zn ich to takie standardy wymyślone już w innych grach, typu WoW. Jednak za co muszę pochwalić twórców, to combosy, które możemy robić za pomocą oblokowywania poszczególnych skilli. Przykładowo: wybieramy pierwszy skill, który mamy pod numerem „2”, a zaraz pokazuje nam się okienko przedstawiające jeszcze dwa skille do wyboru, które i tak szybko się regenerują. Je oczywiście kupujemy, ale sprawia to, że walka jest o wiele dynamiczniejsza. Tyle ile ja pograłem to nie zauważyłem potem większych zmian i większych „poziomów” tych combosów, dlatego uważam to za lekką tandetę, po prostu opcję na pokaz.



Jak na pierwsze wrażenia to mam uczucie, że przedstawiłem Wam tutaj bardzo dużo, niemal jak w recenzji. Niestety (bądź stety) na MMORPG’ach trzeba się napocić. Osobiście gra przypadła mi z początku do gustu, a wraz z postępem postaci coraz bardziej mi się nudzi. Nie doszedłem do kluczowych instancji, ale uważam za głupotę odblokowywanie ich dopiero na 25 poziomie doświadczenia. Cóż, postaram się może napisać jeszcze jakiś tekst z Aion’a,  a tym samym zapowiadam wywiad, który ukaże się na dniach z jednym z graczy tej oto produkcji.

Artur "Artcik" Pyśk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz